niedziela, 10 listopada 2013

Jak można...

Głupi dzień. Chce żeby już się skończył.
Wstałam o 11, a mimo to jestem niewyspana. Może to przez sen. Adrenaliny w nim nie brakowało. Bieganie po lesie z pistoletem i owczarkiem u boku, aby odbić porywaczowi zakładnika, raczej nie można zaliczyć do koszmaru. Chociażby ze względu na to, kto brał udział w tym śnie, ale miłe to też nie było.
Tak więc zwlokłam się z łóżka, wyszłam z pokoju i od razu dostałam opierdol. Po 10 minutach nie mogłam już tego słuchać i poszłam pod prysznic. Uspokoiłam się troche i chciałam zjeść jakieś śniadanie. Zawsze mama mówi, że posiłki mamy jeść przy stole, a nie przed laptopem. Usiadłam na fotel to mnie wygoniła, bo ona chce się umalować. Chciałam usiąść na kanapie, ale mój kochany braciszek się rozwalił i nie chciał przesunąć. I bądź człowieku mądrym i sie nie wkurw. Wzięłam tylko kawe i poszłam do siebie. Usiadłam na łóżko, przykryłam kołdrą i od tego momentu wiedziałam, że ten dzień będzie beznadziejny.
Mieliśmy iść na obiad do babci. Miała być jakaś ciocia z wujkiem, których nie znam. Nie chciało mi się tam iść, ale przecież to przymus. Zapytałam mamy, co więc będzie na ten obiad, a ona mi mówi, że królik. No ludzie jak można jeść królika?! Rozumiem świnia, kurczak, kaczka itd. jakoś mi nie przeszkadza. No, ale nie królik ! Takie małe, śliczne stworzonko, a oni je tak po prostą kładą na talerz. Miałam tylko nadzieje, że to nie będzie jedyne danie.
Mama poszła na 12 do kościoła, a Piotrek już do babci. Zostałam tylko z psem. Ogarnęłam troche pokoik, umyłam włosy i ogólnie się wyszykowałam. O 13 dzwoni mama i zaczyna opierdol gdzie ja jestem i czemu jeszcze nie u babci. Sama mi mówiła, że mam przyjść przed 14. No kurwa ! Zanim się zebrałam i doszłam to była 13:30. Na wejście następny ochrzan. Miałam już wszystkiego serdecznie dość. Zeszła się ta rodzina. Dziwne uczucie, jak mówią o tobie i wgl a ty o nich nic nie wiesz. Rozmawiali z godzinę o tym króliku. Jaki on jest dobry, a  może w jakimś sosie "pływający" byłby lepszy, a ona to robiła też w niedziele tego królika itd. No od samego gadania robiło mi się niedobrze. Babcia zrobiła też kurczaka i gołąbki, ale nie miałam już ochoty na żadne mięso. Zjadłam tylko ryż z warzywami.
Później było już w miare. Skończył się temat królika i zaczęli obierać normalne tematy. Jak przynudzali to gapiłam się w eske. Wróciłam o 17 do domu. Poćwiczyłam, żeby mieć już z głowy i teraz mogę sie troche poobijać i odpocząć. Mama z Piotrkiem jeszcze tam zostali. Mam nadzieję, że prędko nie wrócą, bo nie uśmiecha mi się dostać następny ochrzan nie wiadomo za co.
Beznadziejny dzień. Już chcę wtorek. Wrócić do szkoły i mieć wyjebane. Jak mnie nie opierdalają to się nudze, a jak sie nudze to łapie doła. Niech ten dzień już się skończy.
/Kobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz