czwartek, 5 grudnia 2013

Wewnętrzne przemyślenia

Kilka ostatnich nocy nie mogłam spać. Nie wiem jakim sposobem dałam rade normalnie funkcjonować (chodzić do szkoły, ćwiczyć, uczyć sie itd.) Osoby wtajemniczone wiedzą dlaczego, ale publicznie wole tego nie mówić. W sumie to sama nie jestem pewna o co chodziło tak do końca. Teraz jest już lepiej, bo po 2-4 h sypiam w ciągu nocy.
W ogóle to te dni jakoś szybko mijają. Stanowczo za szybko. I na dodatek każdy wygląda tak samo.
Przez te nieprzespane noce miałam dużo przemyśleń. Coraz bardziej miesza mi się tylko w głowie.
Szkoła staje sie dla mnie miejscem, w którym odpoczywam. Kocham te ćwoki. Nawet, gdy zajde ze złym podejściem do życia to po chwili przebywania z nimi nie da się nie uśmiechać. W domu ostatnio tylko się dołowałam, a szkoła to jest takie odreagowanie od rzeczywistości. Sama się dziwie co pisze, ale właśnie tak jest. Może i nasz klasa jest najgorsza w nauce ze wszystkich pierwszych, ale za to w żadnej nie ma tak zajebistych ludzi. Przecież życie nie polega tylko na nauce !


Wiedziałam, że z Nim nie będę i pogodziłam się z tym już dawno. Na początku oszukiwałam samą siebie i wszystkich dookoła, że przecież tylko mi się podoba i tak naprawde nie zależy mi na Nim. Jaka byłam głupia. Dobrze wiedziałam, że serce nie pozwoli mi o Nim zapomnieć. Utkwił zbyt głęboko w mojej duszy. Stał się po prostu częścią mnie, bez Niego nie byłam całością, byłam niedokończona. Szczerze? Nieważne, z kim będę teraz spędzać czas, co będę mówić i robić. On zawsze będzie w moim serce. Zawsze będę Go kochać i nikt tego nie zmieni.
/Kobra.



niedziela, 1 grudnia 2013

Recovery

Dawno mnie tu nie było. Nie wiem z czego to wynika, ale raczej z mojego lenistwa. Czas tu powrócić.
Wszystko się u mnie pier**li. Mam już wszystkiego serdecznie dość. Najchętniej zwiałabym z domu. Może wtedy ktoś by mnie zauważył. Tylko jest jeden mały problem: Nie mam gdzie uciekać. Mam w dupie takie życie. Próbuję się pocieszać małymi drobiazgami, ale nigdy mała rzecz nie zastąpi ogromnej. Ciekawa jestem kiedy zabraknie mi siły na to wszystko.
Oprócz tego, że wszystko się chrzani to nic się nie zmienia.
Jakoś się wygrzebałam i nie zapowiada się, żebym miała zagrożenie z jakiegoś przedmiotu. Nawet z matematyki ! A to jest dla mnie sukces.
Nie wiem co mi się stało, ale założyłam instagrama. Chyba nie myślałam trzeźwo. Coś czuję, że będzie cały w zdjęciach Bastera.
Święta w tym roku będą do dupy. W ogóle ich nie chce, Najchętniej to pojechałabym gdzieś daleko, żeby o nich zapomnieć.
Tygodnie mijają szybko. Zdecydowanie za szybko. I na dodatek każdy dzień wygląda tak samo.
Pobudka. Śniadanie. Szkoła. Obiad. Ćwiczenia. Opierdzielanie. Lekcje. Spać.
Bardzo fascynujące życie.
/Kobra.

Zatapiamy smutki

czwartek, 14 listopada 2013

Love vs reason

Ostatnio już naprawdę wena mnie opuściła. Nie mam o czym tutaj pisać. Życie mam nudne, ale przecież to blog dla mnie.
Tak więc zaczynając, dzień nie należy do miłych.
Rano nie chciało mi się wstać (jak zwykle). Obudziłam sie jakaś zdenerwowana nawet nie wiem dlaczego. Przeszło mi po kilku minutach. Jakoś się ogarnęłam i poszłam do szkoły. Wf był fajny, chyba jako jedyne co było "fajne" dzisiejszego dnia. Wczoraj klasa miała wycieczkę i w związku, że wrócili późno to ćwiczył kto chciał. Jakiś plus, że wychowawczyni uczy wfu. "Wrócili", dlatego, że ja nie pojechałam. Jakoś nie miałam ochoty, ale na następną już pojade. Musze to zapamiętać. W ogóle to mamy świetną wychowawczynią. Traktuje nas jak zwykłych znajomych. No bo jaki nauczyciel podchodzi do uczniów i ich przytula :D Powinna brać udział w jakimś konkursie "Najlepszy wychowawca" i oczywiście go wygrać.
I to by było na tyle jeśli chodzi o miłe chwile dzisiejszego dnia. Potem już było coraz gorzej. Dwie lekcje matematyki z tą "babą" to jest jak niezły kopniak w dupe. Chyba satysfakcje sprawia jej te wpisywanie rzędu jedynek. Ponad połowa klasy będzie miała zagrożenia na semestr, a ona nic z tym nie robi, a my nie możemy się nawet poprawiać. A na koniec dnia sprawdzian z francuskiego. Nic się nie uczyłam, ale nawet chyba spoko mi to poszło. Szkoda tylko, że troche sie denerwowałam (co jest do mnie nie podobne, bo zawsze olewam testy itd). Jeszcze na dodatek źle się czułam. Miałam dreszcze i bolała mnie głowa. Zaszłam do domu to od razu poszłam spać. Obudziłam się dopiero przed 21. I że niby ja mam teraz zasnąć. No chyba w marzeniach. Wzięłam aspiryne i już czuje, że mnie "rozgrzewa". Mam nadzieję, że się nie rozłoże, bo w sobote robię urodziny. A nawet jeśli będe chora to i tak się odbędą.
Nie było dziś go w szkole. I znowu 1000 myśli w głowie dlaczego. To już staje się udręką. Cały dzień tylko jedno w myślach. Licze na to, że jutro już będzie, bo nie wiem jak to zniosę. Często zadaję sobie pytanie jak racjonalnie myśleć, gdy jest się w kimś zakochanym. Ja od 3 lat jakoś nie mogę się tego nauczyć. Wystarczy jedna wzmianka o Nim i już mam wyłączone myślenie. W sumie to nie trzeba o Nim mówić. Ja i tak mam cały czas Go w głowie. Czasem to tak się zamyśle, że nie słyszę co ktoś do mnie mówi. I na dodatek nawet nie zdaję sobie z tego sprawy. Przydałby mi się jakiś kurs racjonalnego myślenia. Postawmy więc pytanie "Jak pogodzić miłość i racjonalne myślenie?".
Ostatnie kilka nocy spędziłam na czytaniu książki. Jak się wciągne to już musze skończyć. Swoją drogą uwielbiam czytać książki. Szczególnie dlatego, że mogę sobie co nieco powyobrażać. Obrazy same przychodzą mi do głowy. Mimo, że imiona są podane w książce, moja podświadomość sama je zmienia. Dlatego właśnie książki są lepsze od filmów.
Jutro nie zapowiada się miły dzień, ale mam nadzieję, że przynajmniej On będzie w szkole. Wtedy mimo tych wszystkich lekcji itd. dzień będzie przyjemniejszy.
/Kobra.



Baster zawsze dotrzymuje mi towarzystwa.


niedziela, 10 listopada 2013

Jak można...

Głupi dzień. Chce żeby już się skończył.
Wstałam o 11, a mimo to jestem niewyspana. Może to przez sen. Adrenaliny w nim nie brakowało. Bieganie po lesie z pistoletem i owczarkiem u boku, aby odbić porywaczowi zakładnika, raczej nie można zaliczyć do koszmaru. Chociażby ze względu na to, kto brał udział w tym śnie, ale miłe to też nie było.
Tak więc zwlokłam się z łóżka, wyszłam z pokoju i od razu dostałam opierdol. Po 10 minutach nie mogłam już tego słuchać i poszłam pod prysznic. Uspokoiłam się troche i chciałam zjeść jakieś śniadanie. Zawsze mama mówi, że posiłki mamy jeść przy stole, a nie przed laptopem. Usiadłam na fotel to mnie wygoniła, bo ona chce się umalować. Chciałam usiąść na kanapie, ale mój kochany braciszek się rozwalił i nie chciał przesunąć. I bądź człowieku mądrym i sie nie wkurw. Wzięłam tylko kawe i poszłam do siebie. Usiadłam na łóżko, przykryłam kołdrą i od tego momentu wiedziałam, że ten dzień będzie beznadziejny.
Mieliśmy iść na obiad do babci. Miała być jakaś ciocia z wujkiem, których nie znam. Nie chciało mi się tam iść, ale przecież to przymus. Zapytałam mamy, co więc będzie na ten obiad, a ona mi mówi, że królik. No ludzie jak można jeść królika?! Rozumiem świnia, kurczak, kaczka itd. jakoś mi nie przeszkadza. No, ale nie królik ! Takie małe, śliczne stworzonko, a oni je tak po prostą kładą na talerz. Miałam tylko nadzieje, że to nie będzie jedyne danie.
Mama poszła na 12 do kościoła, a Piotrek już do babci. Zostałam tylko z psem. Ogarnęłam troche pokoik, umyłam włosy i ogólnie się wyszykowałam. O 13 dzwoni mama i zaczyna opierdol gdzie ja jestem i czemu jeszcze nie u babci. Sama mi mówiła, że mam przyjść przed 14. No kurwa ! Zanim się zebrałam i doszłam to była 13:30. Na wejście następny ochrzan. Miałam już wszystkiego serdecznie dość. Zeszła się ta rodzina. Dziwne uczucie, jak mówią o tobie i wgl a ty o nich nic nie wiesz. Rozmawiali z godzinę o tym króliku. Jaki on jest dobry, a  może w jakimś sosie "pływający" byłby lepszy, a ona to robiła też w niedziele tego królika itd. No od samego gadania robiło mi się niedobrze. Babcia zrobiła też kurczaka i gołąbki, ale nie miałam już ochoty na żadne mięso. Zjadłam tylko ryż z warzywami.
Później było już w miare. Skończył się temat królika i zaczęli obierać normalne tematy. Jak przynudzali to gapiłam się w eske. Wróciłam o 17 do domu. Poćwiczyłam, żeby mieć już z głowy i teraz mogę sie troche poobijać i odpocząć. Mama z Piotrkiem jeszcze tam zostali. Mam nadzieję, że prędko nie wrócą, bo nie uśmiecha mi się dostać następny ochrzan nie wiadomo za co.
Beznadziejny dzień. Już chcę wtorek. Wrócić do szkoły i mieć wyjebane. Jak mnie nie opierdalają to się nudze, a jak sie nudze to łapie doła. Niech ten dzień już się skończy.
/Kobra.

piątek, 8 listopada 2013

Coś ze środka mnie

Jakoś weny do pisania to ja od dłuższego czasu nie mam. Zawsze ktoś lub coś spieprzy mi humor. Dlatego dzisiaj będzie coś z wnętrza mnie, a dokładniej rzeczy, które mnie dręczą, czy o których myślę. Żadnych szczegółów (typu imiona osób itd.) nie będzie. Pozostanę tylko przy ogólnikach. Będą to teksty z głowy lub jakieś cytaty.

Nie musisz udawać, że jesteś silny,
nie musisz mówić, że wszystko jest dobrze,
nie martw się tym, co pomyślą inni,
jeśli musisz, płacz- to dobrze wypłakać łzy do końca
(tylko wtedy wróci uśmiech)


Z dnia na dzień, kocham Go coraz mocniej.


Tęsknie, kurwa tęsknie, przeliterować?!

                     
Zostań potrzebuje Cię tu, to co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół.

                     
-Musisz przyjechać ! Potrzebuję pomocy !
-Co się stało?
-Mój miś jest w praniu i nie mam z kim spać, a bez przytulania nie zasne.

Siedzę i myślę o Tobie, jakoś 60 razy na minutę. Nie mogę przestać, nie wiem dlaczego. Niby chcę zapomnieć, niby mi się udało, ale to wszystko powróciło. Znów zadaję sobie miliony pytań, na które nie znam odpowiedzi. Zadręczam się, bo nie wiem co przyniesie kolejny dzień. Boję się, że znów to wszystko przeleci mi przed nosem, że nie będę w stanie nic z tym zrobić. Czasem też zastanawiam się, czy to na pewno to, czego chcę, czy to ma tak wyglądać, czy to ma jakiś sens, czy jest realne.

Wiesz jak to jest, kiedy ukochana osoba mija Cię bez słowa? Wiesz jak to jest, kiedy chcesz spojrzeć pewnej osobie w oczy, a nie możesz, bo po paru sekundach uświadamiasz sobie, że tylko ona na Ciebie tak działa? Wiesz jak to jest, kiedy w rozmowie łamie Ci się głos? Wiesz jak to jest kiedy tracisz oddech, bo patrzysz na Niego? Wiesz jak to jest, kiedy wracając do domu, masz płacz na końcu nosa? Wiesz jak to jest, kiedy kładziesz się spać z nadzieją, że może wreszcie szloch nie będzie Ci przeszkadzał w zasypianiu? Wiesz jak to jest, kiedy wstajesz rano i masz świadomość tego, że kolejny dzień będzie powtórką poprzedniego? Wiesz jak to jest, kiedy umierasz widząc, że żyjesz? Nie wiesz? To prosze nie pierdol mi o tym, że z czasem zapomnę..!

Dużo łatwiej jest przecież powiedzieć "wszystko w porządku", niż tłumaczyć, dlaczego najchętniej rozwaliłabym głowe o ściane.

Jak jeszcze raz usłyszysz ode mnie, że się zakochałam, walnij mnie jak najmocniej w łeb !
/Kobra.


wtorek, 5 listopada 2013

Be happy

Dzisiaj rano odwiedził mnie brat cioteczny. Nie był u mnie wieki. Jak wróciłam ze szkoły to jeszcze w całym pokoju było czuć męskie perfumy *_*.
Myślałam, że się nie podniosę rano z tego łóżka. Mateusz obudził mnie o 7:20. Tak cholernie nie chciało mi się wstawać. W ogóle to przed szkołą była u mnie Monika no i Mateusz i z tego wszystkiego zapomniałam zjeść śniadania. Potem w szkole byłam strasznie głodna. A dopiero przed 16 byłam w domu.
Dostałam dziś 2+ z matmy za kartkówke. Moja pierwsze pozytywna ocena z matematyki ! Może teraz będzie już lepiej.
Wszyscy teraz zapowiadają jakieś sprawdziany. Żyje tylko myślą "oby już napisać ten sprawdzian to potem już lajcik", aż do następnego sprawdzianu ;/ Jutro mamy dyrektorski z polskiego, a w czwartek poprawe z matmy i sprawdzian z histy ;/ A no i dzisiaj z matematyki zrobiła niezapowiedzianą kartkówke. Czuje się jak na rozszerzeniu matma-hista, bo z tego się najwięcej ucze. Ku**a !!!! Przecież mam geografia-wos ! Ja chce już 2 klase. Odejdą mi niepotrzebne przedmioty.    
Dziś w szkole był pokaz iluzjonisty. W końcu wpadli na ten genialny pomysł zrobienia tego na hali a nie auli. No i nareszcie siedzieliśmy na trybunach. Liceum zobowiązuje ! :D
Znalazłam jakiś już czas temu swój własny sens chodzenia do szkoły. Chodzi mi oczywiście o pewną osobe. Taka można powiedzieć moja motywacja, aby podnieść się rano z łóżka. Gdy ktoś mnie rano budzi najpierw myśle: "nigdzie nie ide, idźcie sobie, ja chce spać", ale później przychodzi ta druga " nie, wstawaj, ruszysz się to Go zobaczysz" i wtedy to od razu wstaje i zaczynam się szykować. Najgorszy jest tylko moment taki jak był dzisiaj. Widzę jego kolegów, obok których zawsze jest w pobliżu, a Jego nie ma. Od razu mam w głowie tysiąc myśli i czuje taką pustke. Przez 2 lekcje myślałam, dlaczego znowu Go nie ma itd. Po geografii jednak okazało się, że jest. I dzień stał się piękniejszy. Wszystkie myśli uszły w niepamięć. Już od tamtego momentu liczyło się tylko to, że jest i mogę Go zobaczyć. Po 7 lekcji jakoś wszystkich wywiało spod sali, więc poszłam z Magda przejść się po szkole. Wylądowałyśmy przy szafkach. Ona rozmawiała z koleżanką, a ja zaczęłam się rozglądać. Jak Go zobaczyłam to już nie chciałam wracać pod sale. Doszła do nas Monika i od razu wiedziała dlaczego ja tu stoje. Mieliśmy już wracać( na co ja nie miałam najmniejszej ochoty). W przejściu ustały jakieś dziewczyny i musiałam przejść obok niego. Było to ostatnie spojrzenie na dziś, ale tego mi brakowało na zakończenie dnia. Potem Monika mnie dogoniła i powiedziała tylko "On się na ciebie spojrzał". Myślałam, że wrosne w podłoge. Takim właśnie sposobem na angielskim byłam nieprzytomna.
Się coś rozpisałam. Nic mi się nie chce. Zaraz usiąde i zaczne coś bazgrać po kartce. Ćwiczenia musze sobie dzisiaj odpuścić. Cały kark, plecy i ramiona mnie strasznie bolą. Ania mi dzisiaj zrobiła świetny masaż to troche pomogło, ale wole chyba gorzej tego nie nadwyrężać, bo jutro jest wf, a ja przecież muszę ćwiczyć.
                           Ostatnie spojrzenia pamięta się najdłużej.
/Kobra.

Jestem genialna :D

Tak własnie pracuję na angielskim :D

niedziela, 3 listopada 2013

Niedziela

Nie lubię tego dnia. Taki niby wolne, ale święto, niby wolne, ale jutro szkoła. Beznadzieja...
Dzisiaj troche posiedziałam przy lekcjach. Tak dobrze powiedziane "posiedziałam". Odrabiać to za wiele nie odrobiłam. Jakoś chyba wole odrabiać dzień przed albo wgl na przerwie. Tak w weekend to mi za cholere to nie idzie.
Dzień zleciał nie wiadomo kiedy. Ale tak to już jest z tą niedzielą.
Poświęciłam dziś troche czasu na ćwiczenia. Może po nowym roku będą jakieś efekty. Oby choć troche to już mnie bardziej zmotywuje, że to co robie nie idzie na marne.
Od tych ćwiczeń boli mnie lewa ręka. Nie wiem dlaczego. Gdyby były za ciężkie to powinny obydwie boleć, a nie tylko jedna. W pewnym momencie to myślałam, że zaczne gryźć ściany z bólu. Rozchodził się on pulsacyjnie od ramienia po sam nadgarstek. Jakby ktoś naparzał mnie młotkiem. Lód też nie pomagał. Z godzine to tak bolało. Teraz boli, ale już nie tak jak wtedy. Nikomu tego nie życze.
Jutro znowu szkoła. Nie chce mi sie tam iść. No może tylko z jednego stałego powodu tak.
Chyba musze wrócić do czytania książki bo o niej zapomniałam. Przynajmniej wiem jak spędze wieczór a właściwie noc.
Wgl to miałam dziś świetny sen. Może go spisze i kiedyś tutaj wstawie :)
/Kobra.


sobota, 2 listopada 2013

Bo tak...

Dzisiaj niby święto, ale w sumie to ten dzień niczym się nie różni od pozostałych. Byłam w południe z mama na cmentarzu i to by było na tyle jeśli chodzi o obchodzenie tego dnia.
Nuda nuda i jeszcze raz nuda. Fajnie by było gdyby ktoś wpadł do mnie. No, ale widocznie nie dziś. Każdy ma swoje zajęcia.
Wczorajsze plany też się pozmieniały. Nic nie było tak jak miało być. Nie poszłam spać tylko pojechałam do rodziny. Czyli mój opierdaling nie wyszedł.
Dzisiaj to nadrobie. Skoro nikt nie chciał przyjść to ja się poobijam.
Nie mam jakoś weny na pisanie, a na siłe myśleć nie będe.
Biore się za oglądanie filmu. Przynajmniej pies dotrzyma mi towarzystwa.
/Kobra.

Nie ma chipsów, ale samo piwo wystarczy

czwartek, 31 października 2013

Halloween? Lepiej pospać !

Nareszcie wolne od szkoły. Już miałam dość ciągłej nauki. Długi weekend, który tak naprawdę będzie krótki. Czas minie nie wiadomo kiedy.
Halloween.
Jednym słowem nuda. Zaczyna być obchodzone to "święto", ale dla mnie to bezsens. Chyba jestem już za stara. Nie wiem czemu, ale według mnie to dziecinada. W każdym bądź razie ja bym wolała ten czas przespać albo przepić :D
Dzisiaj przywieźli mi nowe łóżko ! Nareszcie ! Zrobiłam przemeblowanie w pokoiku i teraz jeszcze bardziej go lubię.
W szkole jak zwykle to samo. Na w-fie graliśmy w kosza i znowu pani mnie się uczepiła. Cały czas za mną biegała. Zmęczyłam się chyba jak nikt. Zawsze tak się udzielam, a potem do szatni ledwo się dowloke.
Oczywiście znowu Go widziałam. Jaram sie chyba do tej pory. Zadaje sobie dużo pytań, ale nie umiem na nie odpowiedzieć. Chyba nikt na razie nie umie. Dręczy mnie to, ale nic nie moge zrobić. Mam nadzieję, że na przynajmniej niektóre z nich niedługo sobie odpowiem.
Jutro Święto Zmarłych. Mam zamiar iść przed 12 na cmentarz. Potem wrócić, zjeść obiad i albo się obijać albo pójść spać. W sumie to chyba na jedno wychodzi. Tylko ciekawe czy znowu wszystko nie wyjdzie na opak.
/Kobra.

Dzieło mamy, ja wole spać :D

środa, 30 października 2013

Jaram sie

Dzisiaj świetny dzień. Mam nadzieje, że nic sie nie popsuje.
Dostałam 5 z matmy i francuskiego. Co prawda z matmy za prace na lekcji ale to jedyna moja pozytywna ocena ! Z francuskiego była prezentacja ustna. Bałam się, że wszystko zapomne, ale jakoś to poszło.
Najlepsza była przerwa przed angielskim. Klasa plus trzech idiotów i mam humor poprawiony.
Trzech chłopaków chciało zrobić Monice kebaba z plecaka. Prosili ją "Monika, no zaufaj nam", ale ona zawzięta im nie dała. Hahaha najlepsza scena dnia.
Monika ! Pierwszy krok poznawania za tobą, a ja czekam na reszte i wierze, że Ci się uda ! :P :*
Mama dostała od koleżanki jakąś książke dla mnie "Harry Styles Każda cząstka mnie". Nie słucham ich i nie przepadam. Przeczytać może się nawet skusze, ale oddam ją siostrze, bo ona w przeciwieństwie do mnie kocha go tak samo jak i całe 1D.
Do końca dnia będę się "Nim" jarać. Znowu nie wiem co się ze mną dzieje, ale o tym to może kiedy indziej.
/Kobra.

Z Talą w kawiarence <3333



Słucham tego dzisiaj cały czas, a nie przepadam za rapem :O



poniedziałek, 28 października 2013

Czas się za siebie wziąć

Znowu poniedziałek ;/ Wszyscy po 2 miesiącach na pewno mają już dość szkoły. Ja tak niedosłownie. Lubię tam chodzić. Spotkać znajomych, powygłupiać się na lekcjach i spotkać "kogoś", co bez szkoły nie jest zbyt możliwe. Wszystko byłoby super tak naprawde, gdyby nie matematyka ;/ Jak narazie to mam zagrożenie. Na szczęście nie ja jedyna z klasy. Jutro kartkówka. Możliwość dostania jakiejś pozytywnej oceny. Ahha żeby to było takie proste. Zdaje się, że już to rozumiem, a ona dowali takie zadania, że tylko oczy wyjdą z orbit i to by było na tyle pisania. Nie rozumiem jej. Mogłaby dać takie zadanie, żeby i ci na 2 napisali i ci co chcą 4. A ona robi wszystkie trudne i dziwi się, że wszyscy mają 1. Ciśnienie mi skacze jak myśle o matematyce. Chyba musze zacząć myśleć o korepetycjach, bo przecież chce zdać.
Już od dawna zabierałam się żeby ćwiczyć. Nie ma co ukrywać, że przydałoby się troche kilo zrzucić. Nie miałam żadnej motywacji i po kilku razach to zostawiałam. Koniec z tym ! Znalazłam swoją motywacje ! Muszę się wziąć za siebie, a gdy będę chciała się poddać przypomnę sobie swój cel i motywacje. Mam dość tego jak wyglądam. Codziennie musze ćwiczyć i tyle. Jak któregoś dnia napisze, że nie będe ćwiczyć, bo mam zły humor czy mi się nie chce to licze na porządny opierdol od kogoś. Nie moge sie poddać. Mam nadzieję, że wytrwam i będą jakieś efekty.
Kawa dopita, więc czas się zbierać do ćwiczeń.
"Nigdy się nie poddawaj, bo wszystko jest możliwe !"
/Kobra.

Niestety Twix zostaje dla mamy :(

niedziela, 27 października 2013

Nie zamykaj oczu

Nie mogę się poddać. Mam już wszystkiego i wszystkich dość, ale nie moge stracić nad sobą kontroli. Nie teraz. Jeszcze muszę się przemęczyć.
Nie wiem dlaczego ciągle to sobie wmawiam. Nie jestem z typów" podetne sobie żyły", "skocze z balkonu". Dla mnie to jest ucieczka przed kłopotem. Pokazanie swojej słabości.
Dlatego właśnie ja nie pójdę na łatwizne. Wolę pocierpieć, ale pokazać, że dam rade pomimo wszystkiemu i wszystkim. Ćwicze do tej pory, aż czuje ból w każdej części ciała, ale przecież to wychodzi tylko na dobre. Nie robie sobie przy tym krzywdy. Nie okaleczam się i nie biore prochów. Preferuję naturalne metody zwalczania złości czy smutku, albo jednego i drugiego razem. Nie pomogło to biorę psa na spacer lub ide pobiegać. Potem zimna kąpiel. Jeśli nadal nic, najlepiej się komuś wygadać. Któraś z tych rzeczy powinna pomóc. Nie zawsze jednak tak jest. Bywają momenty, że jesteśmy już bezsilni i próbowaliśmy wszystkiego, a mimo to czujemy złość i smutek. Zostaje tylko położyć się ze słuchawkami w uszach na łóżko i próbować zasnąć. Nie będzie to łatwe, ale za wszelką cene nie dopuścić do płaczu.
Musimy uodparniać się na ból i wszelkie przeciwności losu, bo życie ma dla nas wiele takich niespodzianek, a my musimy nauczyć się je pokonywać.
"Zrób co się da, co tylko się da".-motto dzisiejszego dnia.
/Kobra.





sobota, 26 października 2013

Decyzje

Popierdoleni ludzie. Dlaczego najpierw coś obiecują, a potem zmieniają zdanie?!
Od początku się nie zgadzają, ale przytakną, że niby im to odpowiada. Potem dopiero przy wykonaniu tego powstaje problem. Przecież tak naprawde im to nie odpowiada, tylko chwilowo chcieli uniknąć kłopotów, czy dodatkowych pytań. Po co kłamać ?! Po co robić nadzieje?!
Jak zwykle ktoś mnie w weekend musi wkurwić.
I takim sposobem, zbiera się i zbiera, a potem leże i płacze. Zdziwienie dlaczego?! Nie ma jednego, konkretnego powodu, tylko kilka.
Zapowiada sie długa noc. Do tego pewnie znowu przepłakana, a sił coraz mniej.
/Kobra.



Plany

Co sobie nie zaplanuje to i tak jest inaczej. Powoli to staje się denerwujące. Bo po jaką cholere ja siedze i myśle, a potem jest inaczej. Ale nikt nie mówił, że życie będzie łatwe. I nie jest.
Dzisiaj miałam sobie wstać ok 12. Mama by poszła do pracy, a ja bym sobie w ciszy spała. No tak akurat... Tata zabrał mnie na zakupy. Po kilku godzinach miałam już dość sklepów meblowych. Zapowiada się remont. Troche bałaganu, ale to nic. Opłaca się. Mam nadzieję, że mama się nie rozmyśli. Tata jest zdecydowany,ale musze jak najszybciej zaciągnąć mame do stolarza. Chciałabym, żeby wszystko skończyli przed moimi urodzinami. Będe marudzić jak do tej pory, to pójdzie tam, bo będzie miała mnie dość. Mój genialny plan.
Wstałam dziś o 5. Jakimś sposobem włączyła mi sie piosenka w telefonie i sie obudziłam. Byłam w takim szoku, że już nie zasnęłam. O 10 wyszłam z tatą i wróciłam o 13. Zjadłam śniadanio-obiad, sprawdziłam fb i poszłam spać. O 16 wróciła mama z pracy i mnie obudziła. Potem przyprowadzili mi Ize do popilnowania. Kocham tego dzieciaka.
Takim oto sposobem moje plany na dziś legły w gruzach.
Nie wiem co robić z tym remontem. Mam troche pomysłów, ale biorąc pod uwage jak moje plany szybko legną w gruzach to samo może być z pomysłami. Czas pokaże.
/Kobra.
Prawdziwy przyjaciel to ktoś kto widzi ból w twoich oczach podczas kiedy cała reszta wierzy w twój uśmiech na twarzy.

piątek, 25 października 2013

TAG : 50 przypadkowych pytań

1.Rzecz, bez której nie możesz wyjść z domu ?
-Telefon i słuchawki :D
2.Ulubiony sklep z ciuchami ?
-Hollister ♥
3.Czy lubisz pływać ?
- Nawet :)
4.Masz jakieś fobie ?
-Chyba nie.
5.Pijesz kawę ?
-Nałogowo ♥ .
6.Co robiłeś o 24:00 ?
-Oglądałam "Komisarza Alexa" :).
7.Czy w odległości 3 metrów od Ciebie jest coś różowego ?
-Nie !
8.Często piszesz smsy ?

-Tak.
9.Czytasz książki ?
-Jeśli mam czas i ochote to tak :) .
10. Masz duży pokój ? 
-Niestety nie .
11. Kiedy masz urodziny ?
-20 listopada.
12. Jakich piosenek słuchasz ?
-Reggae i to co wpadnie w ucho :)
13. O której chodzisz spać ?
-Nie wcześniej niż po 24 :) .
14. Malujesz paznokcie ?
- Nie..
15. Twoje największe marzenie ?
-Nie powiem (jak to mówią "nie spełni się") .
16. Co lubisz robić ?
- Spać.
17.Jesteś leniem ?
-O tak .
18. Czego sie boisz ?
- Szczurów, a właściwie nie boje tylko brzydzę .
19. Umiesz śpiewać ?
- Nie , ale i tak to robię. :P
20. Zjadłbyś cytrynę ?
- Nie, mam alergie.
21. Facebook vs Twitter ?
- Facebook. 
22. Trzy ulubione strony internetowe ?
- Facebook , Youtube, Instagram.
23. Ulubiona piosenka ?
- Nie mam jednej, ale ostatnio cały czas słucham:

24. Dużo śpisz ?
- To zależy. Jeśli jestem sama to dużo, ale jak ktoś jest to mnie budzą :( .
25. Oglądasz mecze ? Jakie ?
-Bardzo rzadko.
26. Ulubiony sportowiec ?
- Nie mam raczej .
27. Masz jakieś hobby ?
-Chyba nie .
28. Jesteś lubiany w swojej klasie ?
-O to, to trzeba by było zapytać znajomych z klasy .
29.Masz skejpa ?
-Mam .
30.Co lubisz pić?
-Kawe ♥
31.Ulubiony owoc  ?
-Banan.
32. Czego nie lubisz w ludziach ?
-Kłamstwa !
33.Zbierasz coś ?
-Pieniądze :P .
34. Ilu masz znajomych na facebook`u ?
-Ponad 400, ale i tak co z tego. Liczy się ile mam znajomych którzy nie wstydzą się powiedzieć "cześć" na ulicy .
35.Lubisz jak robi Ci sie zdjęcia ?
-Nienawidze !
36. Masz jakieś przezwisko/ksywę  ?
-Kobra :)
37.Masz rodzeństwo ?
-Młodszego brata .
38.Lubisz chodzić do szkoły ?
-Lubie przerwy między lekcjami , ale lekcje to nie. Chyba jak każdy.
39. Malujesz sie ?
-Okazjonalnie.
40. Rozpuszczone czy spięte włosy ?
-Rozpuszczone .
41.Kolor ścian w pokoju ?
-Pomarańczowy, szary i fototapeta.
42.Tęsknisz za kimś?
-Tak :( .
43.Jesteś wolny/a ?
-Tak. Nie najlepiej biegam. .
44.Jakie masz teraz włączone strony ?
-Facebook , Youtube , Blogger
45.Kiedy ostatnio płakałeś?
- Przedwczoraj. 
46.Masz jakieś zwierzątko?
-Psa beagla.
47. Jaki kolor masz koszulki na sobie ?
-Czarny .

48. Co robiłeś wczoraj o tej godzinie ?
-Wracałam od taty .
49. Najgorszy przedmiot w szkole ?
-Matematyka .
50. Ile w dzień szkolny zajmuje Ci się wyszykowanie ?
-20 minut.
/Kobra.





czwartek, 24 października 2013

Wszystko i nic

Ostatnio jakoś nie mam o czym tu pisać. Tzw. brak weny. Przecież nic na siłe.
Znowu byłam na długim spacerze z Basterem. Wrócił cały w błocie i do tego "padał z łap". Więc było to co on "kocha" najbardziej: KĄPIEL.
Kolejny samotny wieczór i już łapie doła. Chyba. Nie wiem sama. Powoli odchodzi mi chęć do życia. Wszystko staje się bez sensu.
Jutro mam jechać z tatą do jakichś sklepów. Ciekawe co on wymyślił.
Zastanawiam się co mam teraz robić. Zaraz 23. Nie chce mi się na pewno spać. Może coś obejrze albo jak zwykle przesiedze sama nie wiem co robiąc i będzie 1.
Ehhh ta monotonność życia... ;/
/Kobra.
Im większe w człowieku wewnętrzne roz­bi­cie, poczu­cie włas­nej słabości, niepew­ności i lęk, tym większa tęskno­ta za czymś, co go z pow­ro­tem sca­li, da pew­ność i wiarę w siebie. 

wtorek, 22 października 2013

Powraca codzienność

Wszystko wraca powoli do normy. Chyba też dzięki Niemu. Jakoś daje mi siłe. Trzeba się jakoś trzymać.
Dzisiaj długi spacer z Basterem. Biegał jak szalony po parku. A w tych kolorowych liściach wyglądał świetnie. Co prawda było już ciemno, ale kolory było widać. Wrócił do domu strasznie zmęczony. Od razu poszedł spać do legowiska i do tej pory się nie ruszył. Musze mu robic częściej takie spacery.
Po szkole przyszła Monika, potem spacer z Basterem, a lekcje jak zwykle o 22 się odrabia. Normalka. I już publicznie mogę podziękować Monice za napisanie mi wypracowania z angielskiego :******.
Dzisiaj zobaczyłam zdjęcie ślicznego królika *_* Też chce takiego. Mama pewnie by się nie zgodziła, ale gdybym dostała go na urodziny to nie miałaby wyjścia. Ma przecież serce i nie odda go nigdzie. No i mam już następne marzenie. Baster może by go nie zjadł. Nie no taki joke. Jeszcze niektórzy się pomęczą z moim jęczeniem w stylu "no prosze, kupisz mi królika" albo "ej no ja chce królika". Może jakoś wytrzymają.
Pierwszy dzień, w którym nie płakałam. Mam nadzieje, że szybko zasne i ten dzień zakończy się sukcesem.
/Kobra.






















Normalność?

Chyba wszystko powoli wraca do normy. Dzisiaj jeszcze nie płakałam. To jest chyba dobry znak. Czyżby codzienność powracała?
 Muszę się czymś zając. Na jutro nie ma nauki na szczeście. Wyjde chyba z Basterem na jakiś długi spacer. Co z tego, że za oknem już ciemno. Przecież są latarnie. Zaczęłam się ubierać, a Baster już mi się plącze pod nogami. Wezme aparat to może uda mi się go złapać.
/Kobra.




katujemy :D

poniedziałek, 21 października 2013

Znowu to samo

W piątek wieczorem zaczęłam patrzeć na świat ze smutkiem. Myślałam, że rano mi wszystko minie. Otóż nie. Całą sobote przepłakałam. Zdarzało się już tak, ale na drugi dzień mi przechodziło i wszystko wracało do normalności. Nie tym razem. Niedziele spędziłam tak samo jak sobote, a dzisiaj nadal to moje jedyne zajęcie. Z jedną różnicą. Poszłam do szkoły. Gdyby nie Monika, na pewno bym została w domu. Od 4 rano nie spałam, bo bolała mnie głowa i brzuch. Tabletki nic nie pomagały. Takim sposobem cały ranek przepłakałam. Potem musiałam sie jakoś ogarnąć, nie umiem przy kimś się rozklejać. Jeszcze przy Monice to pewnie bym nie wytrzymała, wie o mnie więcej niż ja i często mi jej brakuje. "Zna mnie od skarpetek". Ale przyszła tez Ania. Musiałam jakoś się trzymać, co wcale nie było łatwe. Jakoś się ogarnęłam. Do szkoły miałam na 9. Podniosłam się gdzieś po 8. Nawet nie patrzyłam w co się ubieram. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z szafki. Dziwie sie, że nie mam dwóch innych skarpetek albo koszulki na lewą strone.
Szkoła. Wiedziałam, że tak będzie. Nie umiem się uśmiechać. Dziewczyny podchodziły i sie pytały co się stało. Właśnie tego chciałam uniknąć. Co miałam im niby odpowiedzieć? Nie każdy musi wiedzieć, co do kogo czuje. W pewnym momencie ledwo juz się trzymałam i mało nie wybuchłam płaczem. Nie wiem co mnie powstrzymało, ale dałam rade. Za to teraz to nadrabiam. Nadal boli mnie brzuch. Nie wiem od czego to może być, ale to jest nie do zniesienia. Właśnie zmieniłam koszulke, bo była już cała mokra. Gdyby mama weszła i zobaczyła, że płaczę, przynajmniej miałabym na co zwalić. Jutro znowu szkoła. Ania na pewno nie przyjdzie, bo ma chyba na 10. Jeśli Monika pójdzie do szkoły uczyć się matmy, to ja do szkoły nie ide. Dzisiaj tak naprawde tylko dzięki niej tam poszłam. Na chwile postawiła mnie na nogi, ale na dalszą mete to nic mi nie pomoże, a przynajmniej nie jest to realne. 
/Kobra.

Gorąca czekolada z piankami. Podobno dobra na smutne wieczory, ale mi nie pomogła.

niedziela, 20 października 2013

Ile można płakać...

Zastanawiam się ile jeszcze będe płakać. Od piątkowego wieczora to jedyne moje zajęcie. Chyba jestem już tym zmęczona, a mimo wszystko nie mogę przestać. To jest silniejsze ode mnie. Nic nie może mi pomóc. Wczoraj obudziłam się z krzykiem, a dzisiaj spadłam z łóżka. Chyba zacznę spać na podłodze to zostanie tylko krzyk. Chociaż bół fizyczny, nawet w małym stopniu nie dorównuje temu, co mam w środku.
Jutro szkoła. Nie wiem nawet, czy do niej pójdę. Jak dotąd zapowiada się, że nie. Chyba, że jutro ktoś mnie zmusi. Nie chce żeby każdy się pytał, co się stało. Bo przecież nic się nie stało. Przynajmniej nikt tego nie zrozumie. To tylko moja psychika i uczucia. Ale czy ja w ogóle mam jakieś uczucia?
"Czuję się tak, jak narkoman, na odwyku. Bardzo mocno uzależniony narkoman" /Kobra.

Za to zdjęcie dziękuję Ani. Przez łzy miałam uśmiech na twarzy.

sobota, 19 października 2013

Nie dziś..

Brak weny. Brak chęci do życia. Brak humoru. Smutek, samotność, płacz. Nic nie poprawi mi nastroju.
Spokojnie. Jutro będzie normalnie. 
/Kobra.

Są lepsze sposoby od podcinania sobie żył.



piątek, 18 października 2013

Miłość...

Czasem zastanawiam się co to w ogóle znaczy. Miłość również ma dwa oblicza. Może być szczęśliwa, odwzajemniona, pełna uczuć. Niestety, jest też ta smutna, nieodwzajemniona, pełna tęsknoty i bólu. Ja trafiam tylko na tę ponurą, Nie powiem, są może i dobre momenty nawet w tej. Uśmiech na widok tej osoby, przyśpieszone tętno, gdy znajdziemy się obok niej itd. Ale te gorsze górują nad pozytywnymi. Tęsknota to najgorsze uczucie, jakie może spotkać człowieka. Myślimy tylko o tym, zaczynamy płakać, życie wydaje nam się bez sensu, pogrążamy się w rozpaczy i smutku. Nic nie może nas pocieszyć, rozweselić. Pragniemy tylko tej jedynej osoby. Aby była przy nas, abyśmy mogli ją przytulić i opowiedzieć wszystko co tak naprawde czujemy. Tylko to pozostaje wyłącznie w naszych myślach i marzeniach. W realiach nie jest to takie proste, a wręcz dla niektórych niemożliwe. Zostaje tylko pogodzić się z tą myślą, że nigdy nie będziemy blisko tej osoby, ale to przynajmniej dla mnie, jest niewykonalne. Nie da się ot tak odkochać, przestać myśleć, zapomnieć. Jeśli się udało, to tak naprawde nic nie czuliśmy do tej osoby.
Często zadaje sobie pytanie, "czy kiedyś znajdzie się i dla mnie ta pozytywna wersja tego uczucia". Tyle, że ja nie chce już  nikogo szukać. Mam osobe, której nie da się zastąpić, nie w 100%. Jej imie, głos, czy widok zawsze bedzie działał na mnie tak samo. Nie wiem, czy ktokolwiek to zrozumie. Cały czas mam nadzieję, że może stanie się coś niezwykłego i będę mogła spełnić swoje największe "marzenia".
/Kobra.

"Miłość jest jak nar­ko­tyk. Na początku od­czu­wasz eufo­rię, pod­da­jesz się całko­wicie no­wemu uczu­ciu. A następne­go dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jed­nak poczułeś już jej smak i wie­rzysz, że będziesz mógł nad nią pa­nować. Myślisz o ukocha­nej oso­bie przez dwie mi­nuty, a za­pomi­nasz o niej na trzy godzi­ny. Ale z wol­na przyz­wycza­jasz się do niej i sta­jesz się całko­wicie za­leżny. Wte­dy myślisz o niej trzy godzi­ny, a za­pomi­nasz na dwie mi­nuty. Gdy nie ma jej w pob­liżu - czu­jesz to sa­mo co nar­ko­mani, kiedy nie mogą zdo­być nar­ko­tyku. Oni kradną i po­niżają się, by za wszelką cenę dos­tać to, cze­go tak bar­dzo im brak. A Ty jes­teś gotów na wszys­tko, by zdo­być miłość." 


/

City of bones ♥

Właśnie skończyłam oglądać ten film. Zakochałam się w nim. Głupia ja ;/ Po prostu film rewelacyjny. Żałuje, że nie byłam na nim w kinie. Za wcześnie był grany. Najpierw chciałam przeczytać książke, a dopiero później obejrzeć film. Oczywiście to zrealizowałam. Szkoda, że już tego nie grają, bo chętnie bym zobaczyła to na "dużym ekranie".  Ale nie żałuję. Lepiej było to sobie powyobrażać. Te wszystkie demony, łowców, wilkołaki, wampiry, Valentine'a, Clary, Jase'a, Aleca, Simona, Isabelle itd. Jestem w trakcie czytania drugiej części "Miasto Popiołów". Coś czuję, że po dzisiejszym filmie, przez całą noc skończe czytać książke.
JEŚLI KTOŚ NIE OGLĄDAŁ TEGO FILMU,  POLECAM !
Najlepsze w książkach jest to, że możesz sobie wyobrazić te postacie. Ja nawet nad tym nie panuje. Zawsze te same obrazy mam w głowie, tylko w innych scenach. Mimo, że jest opis tej osoby, ja i tak podstawiam własny. Jeśli ktoś z moich bardzo bliskich przyjaciół to przeczyta, na pewno od razu będzie wiedział o kogo mi chodzi. Nie umiem nad tym nawet zapanować. Z filmem jest podobnie, tyle że w nim widze postacie, a mimo wszystko myślę o kim innym. Czuje to, jakby to naprawde dotyczyło mnie.
Powinnam się leczyć. Psychiatryk stoi przede mną otworem.
/Kobra.


Nareszcie !

Chciałam obejrzeć "Miasto Kości". Szukałam w internecie, ale nigdzie nie było. Znaczy była jedna wersja, ale nagrywana w kinie kamerą ;/ No to bez sensu takie coś oglądać. Dzisiaj rozmawiam z Moniką, a Kaśka usłyszała i mówi, że ona oglądała i to dobrą wersje. Podała mi strone. Teraz sprawdziłam i rzeczywiście dobra wersja. Aaaa... ! Nareszcie to obejrze ! Zaraz się za to biore.
Właśnie się dowiedziałam, że moja koleżanka jest w szpitalu ;/ Ma jakieś problemy z sercem. Może z nią pogadam i jutro bym ją odwiedziła. Cały czas siedzi sama, ucieszyłaby się. 
Przeczuwam, że w ten weekend nie będe się nudzić. :)
Znowu mam w głowie tylko jedno. Znowu to powtórzę, ale to takie dziwne, że jeden człowiek, a może zająć wszystkie moje myśli. Jeden, zwykły człowiek. No dobra, dla mnie jest niezwykły :P
/Kobra.

Miłości czasem trzeba trochę pomóc ♥



Weekend ♥

Nareszcie weekend !
Chyba każdy z nas ma uśmiech na twarzy, gdy słyszy te słowa.  W piątki zawsze odliczam czas do ostatniego dzwonka. Jeszcze dzisiaj 7 lekcji ;/
Na dworzu ponuro i deszczowo. Wyszłam na spacer z psem i w drodze powrotnej lunął deszcz. Cała zmokłam. Teraz niebo zaczyna się już przejaśniać. Liście prawie wszystkie opadły. Drzewa stoją takie puste, beż żadnego "życia". Wszędzie panuje mroczna atmosfera. Nic tylko usiąść i płakać.
Nie, nie dziś. Jak dotąd, mimo zmęczenia, mam bardzo dobry humor. Wszystko może się momentalnie zmienić, ale na razie jest dobrze.
Mój plan na dzisiaj w sumie jest tylko jeden : OPIERDALING ! W końcu mogę kompletnie nic nie robić, albo przynajmniej to na co mam ochote. Poczytam książke, obejrze jakiś film, albo po prostu przesiedze na fb, tt, tumblerze i skype.
Czas wprowadzić w życie mój genialny plan !
/Kobra.


czwartek, 17 października 2013

Lajcik

Dzisiaj luzy. Miałam na 9 do szkoły. Do 2 w nocy czytałam "Miasto Popiołów". Świetna książka. Rano jak zwykle nie mogłam podnieść się z łóżka.  Poszłam do szkoły bez plecaka. Wzięłam tylko zeszyt w ręke i długopis do kieszeni. Mieliśmy tylko informatyke, w-f i religie, a potem poszliśmy do kina. Z informatyki dostałam 5 :D Jestem z siebie dumna :D Na w-fie graliśmy w koszykówkę. Nawet wychowawczyni z nami grała ! Uwzięła się na mnie. Nie dała mi biegać tylko jakby przytulała do siebie i nie mogłam się ruszyć. Pewnie dlatego, że ja ciągle miałam piłke w ręku. Lubie koszykówke i (chyba) umiem w to grać. W końcu w gimnazjum byłam w reprezentacji szkoły. No, ale wracając do tego meczu to się nieźle wkurwiłam. Kurwa przecież ja sama z Moniką meczu nie wygram. Reszta to tylko chodziła po tym boisku. No ludzie ! Piłka upada przed dziewczyną, a ona stoi i się patrzy. No niech się kurwa jeszcze położy, bo ją nogi rozbolą. To z przeciwnej drużyny zdążyła dobiec i ją z podłogi podnieść, a ta dupy nie mogła schylić. W połowie meczu się wkurwiłam, usiadłam pod koszem. Chuj, co tylko ja mam biegać ?! Chyba w drużynie było nas 5 !  Jak usiadłam to cały czas przeciwna drużyna trafiała nam kosze. Nawet nie przekraczały połowy ! Był tylko wyrzut z pod kosza, rzut i znowu to samo. Pani nawet nic nie powiedziała, jak usiadłam i nie chciałam grać. Miałam po prostu dość. Oczywiście po 2-3 minutach nie mogłam patrzeć jak dostajemy w dupe i znowu poszłam grać. Po w-fie każdy się dziwił, że byłam czerwona jak burak. Widać kto grał, a kto spacerował po boisku ! Może starczy o tym w-fie, bo mi ciśnienie podskoczyło.
Kino. Byliśmy na "Sierpniowe niebo". Film całkiem spoko, tylko żebym ja jeszcze w 100 % skupiała się na nim. Mój "obiekt westchnień" jak Go nazwała Monika, usiadł na loży. Na dodatek w drugim rzędzie. Na początku, jak się jeszcze film nie zaczął to siedziałam odwrócona, a On na szczęście stał. No, ale potem zgasły światła, a Jego zasłonił pierwszy rząd. Cały film czułam tą "energie". Zawsze tak na mnie działa. Czuję, że jest w pobliżu i jakoś mi ciepło na sercu. Oczywiście cały czas miała. Go w głowie, ale to już taki mały szczegół :P Ania siedziała z 8 siedzeń dalej i w czasie filmu pisałyśmy sms-y. Trzeba było podzielić się wrażeniami. Gdy tylko się skończyło pierwsze co zrobiłam to odwróciłam się żeby Go zobaczyć. Chciałam przedłużyć tą chwile. Nacieszyć się ostatnim spojrzeniem na dziś. A tu niespodzianka ! Wyszłam z kina, a On stał z kolegami. Od razu miałam banan na twarzy. Humor mam dobry, dzięki tym wszystkim spojrzeniom. Ktoś może sobie pomyśleć "czym tu się tak jarać? spoglądaniem na jakiegoś gostka?". Tak, dokładnie, własnie tym. Dla mnie to bardzo dużo znaczy. I ciesze się, że dziś było pare momentów, kiedy mogłam przynajmniej na Niego spojrzeć.
Jutro mam sprawdzian z chemii. Tylko 3 tematy, więc przeczytam to przed snem. Może zajrze dziś do książki, bo wczoraj ( a właściwie to już dzisiaj ) ledwo się oderwałam. Coś się wymyśli, ale na pewno nie będę się cały dzień uczyła chemii.
P.S. Współczuję, jeśli ktoś to będzie czytał.
/Kobra.